10.12.11

O meczu Real - Barcelona

napiszę jutro...
Także zapraszam wszystkich.

Eh ta Barcelona...
Cieszy!

8.12.11

Z życia wzięte

Dzień świstaka w Belfaście

Oglądałem dzisiaj film "Dzień świstaka".
I tak mi się zebrało na wspomnienia.

Kiedyś dawno temu przeżywałem taki dzień co dzień przez całe bite 3 miesiące.
Codziennie około 5:30 dzielnie maszerowałem w Safety butach w górę ulicy Falls road w zachodnim Belfaście.
I tak 6 dni w tygodniu.
Był to czas refleksji i przemyśleń młodego człowieka, skazanego na samotność w obcym świecie.
Ja wracałem z pracy, chłopaki do niej wychodzili. Budziłem się o 17 i przygotowywałem do wyjścia, oni już się relaksowali.
I tak w kółko.
I najbardziej pamiętam te poranne powroty.
Mleczarz rozstawiający butelki z mlekiem pod drzwiami ulicy Clowney street.
Piekarze na rogu Beechmount Avenue.
Oraz mewy na całej długości Falls road.

Te podróże najbardziej przypominają mi kawałki Świętej pamięci Guru
NUMER PIERWSZY oraz NUMER DRUGI.

Włączcie, posłuchajcie i przejdźcie się razem ze mną.
Zapraszam.

Divis Tower

Brama Royal Hospital

Royal Hospital

Murale wzdłuż Falls Road 1

Murale wzdłuż Falls Road 2

Murale wzdłuż Falls Road 3

Murale wzdłuż Falls Road 4

Mural upamiętniający wojownika IRA BOBBYIEGO SANDSA, który zmarł śmiercią głodową w brytyjskim więzieniu.

Róg Beechmount Ave i Falls Road

Irlandczycy przemianowali ulicę na RPG Ave upamiętniając w ten sposób miejsce walk bojowników IRA z brytyjskimi siłami zbrojnymi. Taka nasza Reduta powstańcza.

Mural przy Clowney street

Typowa kamieniczka Clowney street w Belfaście

O losowaniu grup EURO 2012

Jak pisałem jakiś czas temu Polska znajdowała się na 38 miejscu w moim autorskim rankingu.

Link: 38 MIEJSCE W RANKINGU

Mija faza grupowa ligi mistrzów i w tych elitarnych rozgrywkach pozostaje nam ponownie 1 zawodnik z dużymi szansami na awans do fazy ćwierćfinałowej.
We wrześniu Przegląd Sportowy jak zwykle pompował balon, że od tak dawna w LM mistrzów nie startowało tak wielu Polaków.
A życie jak zwykle pokazało nam miejsce w szeregu.
Lewandowski, Błaszczykowski oraz Piszczek z Borussią nie awansowali nawet do dalszych rozgrywek Ligi Europejskiej.
Tak samo Jeleń oraz Obraniak w barwach Lille. 3 miejsca w swoich grupach pozajmowali chłopaki z Trabzonsporu (aż 4 naszych rodaków) i Manchesteru Utd (Tomek Kuszczak).
Zacząłem w ten sposób żeby mieć kontekst do dalszych dywagacji na temat polskiej piłki kopanej.
Zbliża się EURO 2012.
Polska według WSZYSTKICH gra w grupie marzeń i wstydem będzie nie wyjść z tej grupy.

To teraz zaczyna się jazda.

Polska gdyby miała grać w eliminacjach do tychże mistrzostw nie awansowała by na 95%. Jesteśmy średnio słabą europejską drużyną z kilkoma dobrymi zawodnikami z zagranicznych klubów.
A więc w naszej grupie każda drużyna, która z nami przegra bądź zremisuje przyniesie sobie wstyd. PAMIĘTAJCIE! To oni są faworytami, a nie my.
Nasza kadra woli grać z kontry.
Ale Grecja oraz Czechy także lepiej prezentują się w takiej roli.
Dlatego nie kładźmy presji na naszych chłopakach, że muszą, że są faworytem, że coś tam.
Bo faworyt musi atakować. MUSI.
A nasi jak muszą to raczej im nie wychodzi. Przypomnę ostatnie 3 turnieje kwalifikacyjne do wielkich imprez. Wdarliśmy się na te kolejne mistrzostwa nie dlatego, że wygraliśmy każde spotkanie z rzędu jak to robią Holendrzy, Niemcy czy Hiszpanie.
Awansowaliśmy bo sprawialiśmy niespodzianki, walczyliśmy jak lwy do końca a do tego rywale z niższych miejsc grali dla nas tzn. z nami przegrywali, a innym zabierali punkty.
Nie byliśmy nigdy faworytami tych grup, no może jeden jedyny raz przed mistrzostwami w Afryce.
Tutaj link.
POLSKA I CZECHY FAWORYTEM GRUPY 3
Według mnie jak i 35 milionów znawców futbolu z nad Wisły Polska w raz z Czechami miała być faworytem grupy.
Jak się skończyło?
A no tak:


Polska ograła 2x amatorów z San Marino, w pozostałych meczach zdobywając zaledwie 5 punktów. Dno i kompromitacja.
Od tamtych kwalifikacji mija raptem 2 lata i WSZYSCY twierdzimy że awans jest nasz.

JEŻELI ZAJMIEMY W TJ GRUPIE 3 MIEJSCE TO BĘDZIE DLA NAS SUKCES. 2 BĄDŹ 1 MIEJSCA BĘDĄ SENSACJĄ. DRUŻYNA Z 66 MIEJSCA W RANKINGU ŚWIATOWYM W ĆWIERĆFINALE MISTRZOSTW EUROPY?

I tak na spokojnie.
Wszystkie sportowe gazety wyliczają, że za czasów Franka Smudy i jego poprzednika Majewskiego (kto o tym pamięta?) graliśmy 8 razy z drużynami, które awansowały na EURO 2012.
Czechy 0-2 (4 koszyk)
Dania 1-3 (4 koszyk)
Hiszpania 0-6 (1 koszyk)
Ukraina 1-1 (1 koszyk)
Grecja 0-0 (3 koszyk)
Francja 0-1 (4 koszyk)
Niemcy 2-2 (2 koszyk)
Włochy 0-2 (2 koszyk)
Także bilans 0-3-5 bramki 4-17.
Z drużynami z 4 koszyka czyli teoretycznie najsłabszych przegraliśmy każdy mecz. Z 3 koszykiem zremisowaliśmy 0-0. Z 2 koszykiem remis i porażka (I kto pamięta gadanie po meczu z Niemcami? Drugi raz nam się taka okazja nie zdarzy. A jeżeli wyjdziemy z drugiego miejsca z grupy to najprawdopodobniej wpadniemy na Niemców. O losie!)
z pierwszym koszykiem remis z Ukrainą (1 koszyk?) i 0-6 z Hiszpanami.

Ale my nadal twierdzimy, że nie wyjść z tej grupy to wstyd i hańba.

Mój apel do telewizji TVN, Polsat, TVP1, TVP2, do gazet Super Express, Fakt nie podgrzewajcie naszych kochanych kibiców.
Przez te pół roku nastawcie nas na prawdę. Że punkt z Grecją i Rosją czy 3 punkty z Czechami to będzie niesamowity sukces naszej reprezentacji, a nie minimum, które mieli osiągnąć.
Że Lewandowski to bardzo dobry piłkarz, ale nadal troszkę brakuje mu do van Persiego, Villi, Rooneya czy Remy-iego. Że za nim będzie biegać Obraniak, Błaszczykowski oraz Peszko a nie Sneijder, Xavi, Muller, van der Vaart, Goetze, Young czy Arshavin. Że na obronie nie staną Hummels, Terry, Puyol czy Abidal. Asyst ze skrzydła oprócz Piszczka nie dadzą mu Cole, Lahm czy Evra...
Panie i Panowie stańmy na ziemi.

A jedynym smutkiem jest to, że mam bilet na mecz Polska - Rosja, a nie na Polska - Anglia czy Polska - Niemcy.
Jedynymi ludźmi, którzy mogą mi to wynagrodzić są chłopaki z pod biedronki ogrywając 12 Czerwca Rosjan!

Także do boju Polsko bo cały kraj w Was wierzy i na Was liczy!

1.12.11

Słow kilka o meczu Legii z PSV

S jak szacunek

Z największym szacunkiem i podziwem patrzyłem wczoraj na meczu obserwując wodzireja imprezy. I na pewno nie był to spiker, który ze swoim strasznie zniewieściałym głosem powtarzał „Proszę nie przeklinać, bardzo proszę nie przeklinać!„
Chodzi mi o „króla młyna”, który na stadionie jawił się w czterech osobach: dwóch bębniarzy, oraz górującego nad nimi nie wysokiego człowieka z megafonem w ręku. Facet stał na podwyższeniu i przez całe 90 minut, skakał, tańczył, krzyczał i nad zwyczajniej w świecie dyrygował kilkoma tysiącami gardeł i rąk. Czwarty z tej wielkiej czwórki stał na górnej trybunie i w podobnym stylu aczkolwiek z mniejszą gracją, synchronizował tłum wyższej części „żylety”.
Zjawisko to na mnie wywarło największe wrażenie.
O takich ludziach powinno się nakręcać filmy i pisać artykuły i nie ważne jaką mają historię oraz reputację poza stadionową.
Oni są LIDERAMI. Prawdziwymi Menadżerami ogromnej firmy, zwanej „żyletą Legii”. Zarządzają firmą zrzeszającą ponad 10 000 ludzi.
Wyobrażam sobie, że całymi dniami ich życie krąży wokół stadionu oraz meczu. Bo ich życiem jest Legia i doping.
Bo tak naprawdę to Legię tworzą kibice, oraz działacze, a nie piłkarze z całego świata. Oni przychodzą i odchodzą, a „żyleta” i kibice nadal trwają.
Spójrzmy na te cztery osoby od strony biologicznej.
One są sercem organizmu składającego się z 8 268 odrębnych komórek. Odpowiadają za ich synchronizację, dzięki której ten organizm żyje. Wodzirej intonuje pieśń. Ale żeby wszystkie 8268 organizmów zaczęło równo jak akademicki chór, potrzebni są bębniarze. Oni z dobrym wyczuciem rytmu naprowadzają organizm na właściwe tory. Bum, bum, bum jak w armii.
Niektórzy mówią, że to banda idiotów, prostaków i bandytów. Ale w tej bandzie mamy hierarchię jak w wojsku. Jest starszyzna, są najmłodsi, jest organ administracji, zapewne i skarbnik i co najważniejsze jest ład i porządek. I to winą państwa, klubów, PZPN czy innych ludzi zakochanych w sobie jest fakt, że tej energii nie wykorzystujemy całkowicie w pozytywny sposób.
Wracając do samej instytucji „króla młyna”, najbardziej wstrząsające dla mnie było, że te 4 osoby poświęcają się całkowicie dla dobra ogółu. Mecz jest obok nich albo co gorsza za nimi.
Po straconej bramce czy zdobytej działają tak samo. Nadal intonują pieśni, przyśpiewki czy oklaski. Bez chwili wytchnienia.
Po prostu S jak szacunek dla nich.

G jak głupota.

Wczoraj „siedziałem” w ostatnim rzędzie zaraz przy alejce przy drzwiach. Siedziałem w cudzysłowie gdyż zaraz jak się zaczął mecz wszyscy przede mną wstali, nie wiem, czy żeby lepiej widzieć, żeby nie zmarznąć czy po prostu z emocji. Faktem jest, że od pierwszej minuty cała trybuna stała i czasami śpiewała.
Po 10 minutach, tchnęło mnie jakieś dziwne uczucie. Odwróciłem się.
Za mną siedział facet po trzydziestce. Siedział nie stał.
Niestety.
Chłopak przykuty do wózka inwalidzkiego przez to, że staliśmy widział czasami urywek akcji pomiędzy głowami ludzi stojących przed nim.
Ogarnął mnie smutek. Przeprosiłem. Usiadłem na oparciu i tak spędziłem pozostałe 80 minut meczu. Podobnie do mnie uczyniły 2 osoby obok mnie. Za pewne dzięki nam ten facet obejrzał 50% więcej meczu niż zazwyczaj. Smutne.
A raczej głupota ludzi, którzy budowali stadion. 20 cm wyższe podwyższenia czy progi dla inwalidów i każdy ten mecz mógłby oglądać w komforcie.
Ten chłopak był mi na prawdę wdzięczny. Za każdym razem gdy szliśmy do wc czy do punktu gastro, podawał rękę i wciągał nas na górę. Pomagał nam tak jak my postaraliśmy mu się pomóc. Ale to zwykła abstrakcja.
G jak głupota.
Ale jak pomyśleć te miejsca dla inwalidów nadal można przebudować tak, aby Ci którzy, niestety nie mogą wstać i śpiewać mogli cieszyć się widowiskiem na które chodzą zapewne z elką w sercu.
Ja na Legię chodzę sporadycznie.
Ale Wy powalczcie o to.
Dla nich.

E jak ekstraklasa.

O samym meczu nie ma co pisać długo. Z mojego punktu widzenia Legia zagrała słabo. Jak mawiają mędrcy gra się tak jak przeciwnik pozwala. No i PSV dało nam się wyszumieć po czym konsekwentnie nas wypunktowali.
Ljuboja był po prostu za wolny na holendrów. A chwalone piętki Polaków i Serbów w Przeglądzie Sportowym mnie najbardziej irytowały. Podanie piętką nigdy nie jest na tyle dokładne ani szybkie jak podanie normalną częścią stopy.
Skrzydła były nie widoczne, szczególnie Rybus.
Boczni obrońcy praktycznie nie istnieli w akcjach ofensywnych.
Żewłakow często krzyczał na kolegów z obrony, za głupie wypady i bojaźliwą grę, ale nic to nie dało.
Dla mnie mecz był słaby może za dużo oglądam lig angielskiej, hiszpańskiej i niemieckiej. Bo gust mi się wypaczył.
PSV z tymi młodymi rozwijającymi się chłopakami to przyszła ekstraklasa europejska.
Nasze chłopaki potrzebują więcej takich meczów. I chwała Skorży, że daje im grać i edukuje ich tam gdzie powinni się uczyć. Na boisku nie na treningach czy w młodej ekstraklasie.